Pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. - Siostra Faustyna Beatyfikacja kard. Stefana Wyszyńskiego : 7 czerwca 2020 roku - nowa data - 12 września 2021 roku--Choćbyś przegrał całkowicie zbierz się, zgarnij, dźwignij, zacznij od nowa! Spróbuj budować na tym co w tobie jest z Boga. Były czasy, całe szczęście już powoli odchodzące w cień wstydliwej historii, kiedy na „lekcje” religii uczęszczali wszyscy. Dlaczego? Bo tak. Nawet niewierzący posyłali dzieci na katechezę obawiając się ostracyzmu ze strony ich rówieśników. W takich to czasach byłem świadkiem, kiedy jeden z niewierzących kolegów z klasy dyskutował z księdzem zmuszony – a jakże! – do bronienia swojego poglądu. Tak jakby to nie istnienie czegoś trzeba było udowadniać, ale nieistnienie! Księdza katechetę straszliwie uwierał fakt, że ktoś nie podziela jego jedynie słusznej wiary i nie odpuszczał, a kiedy nie miał już żadnych argumentów sięgnął po… tak! Zgadłeś, Przyjacielu! Zakład Pascala. Brzytwa tonącej wiary, czyli zakład Pascala Blaise Pascal, którego nazwiskiem ochrzczono ów chętnie, choć w ostateczności przywoływany przez niektórych dyskutantów chrześcijańskich zakład, był francuskim matematykiem, fizykiem i filozofem. Ciekawy jest fakt, że przywołującym tę postać katolikom zazwyczaj umyka fakt, że Pascal wprawdzie nawrócił się z niewiary na wiarę, ale… niezupełnie taką jak trzeba. Uczony pod koniec życia pod wpływem ciężkiej choroby, bezkompromisowej religijności siostry i kilku namolnych znajomych przyłączył się do nowo wtedy powstałego odłamu w kościele katolickim, zwanego jansenizmem. Rdzeniem tego prądu teologicznego było stwierdzenie, że w przypadku, gdy chrześcijanin ma wątpliwości, czy dane np. przykazanie boskie odnosi się do danej sytuacji, ba, nawet gdy jest prawie pewien, że się nie odnosi – i tak ma je stosować. Jansenistą był więc w praktyce słynny pan Chazan, który uznał, że choćby dziecko było bez głowy i martwe, to matka i tak ma obowiązek donosić ciążę. Co więcej, jansenizm jest poglądem groźnym. Wyobraź sobie, Przyjacielu, jansenistę, który przeczyta w Księdze Powtórzonego Prawa z Biblii następujące przykazanie boskie: Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upomnień ojca ani matki, tak że nawet po upomnieniach jest im nieposłuszny, ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do bramy, do starszych miasta i powiedzą starszym miasta: „Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu”. Wtedy mężowie tego miasta będą kamienowali go, aż umrze. Pwt 21, 18-21 Nic dziwnego, że nawet kościół katolicki zauważył, do jakich absurdów może doprowadzić taki pogląd. Jansenizm potępiło trzech kolejnych papieży: Innocenty X, Aleksander VII i Klemens IX. Zabawne to jest, że wielu katolickich apologetów wiary przywołuje poglądy kogoś, kogo ich kościół potępił. Ale wróćmy do samego „zakładu Pascala”. Zważmy zysk i stratę, zakładając się, że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeśli wygrasz, zyskujesz wszystko, jeśli przegrasz, nie tracisz nic. Zakład Pascala stwierdza, że warto wierzyć w boga, a to dlatego, że „nie zaszkodzi” na wszelki wypadek wierzyć. Przecież za niewiarę w boga idzie się do piekła! Jeśli więc bóg istnieje, a ktoś nie będzie w niego wierzył, to marnie skończy. Z drugiej strony, jeśli boga nie ma, to wierzący w niego nic nie tracą. Ukryte ryzyko Zakład Pascala zawiera jednakże ukryte ryzyko. Autor bowiem założył, że w przypadku istnienia boga tym bogiem będzie właśnie chrześcijański bóg karzący piekłem za brak wiary. Przeoczył tym samym fakt, że na Ziemi istnieje – według różnych szacunków i kryteriów – od kilku do kilkunastu tysięcy religii. Każda z tych religii, wyznań i odłamów mówi zupełnie co innego na temat boga, a jeśli już co do samego boga się zgadza, nie zgadza się co do tego, jak go zadowolić. Przyjmując więc zakład Pascala musimy najpierw dokonać innego zakładu: że ten, i to tylko akurat ten bóg, w którego wiarę rozpatrujemy jest prawdziwy, i że tylko ten, a nie inny sposób realizacji tejże wiary w praktyce jest prawidłowy. Jest to więc bardzo ryzykowny zakład. A co jeżeli założę istnienie boga chrześcijan w trójcy świętej jedynego, a tu się nagle okaże, że prawdziwym bogiem jest allah? Pójdę wtedy do piekła za bałwochwalstwo i politeizm, bo takie właśnie zarzuty wysuwa pod adresem chrześcijaństwa islam. A jeśli uwierzę w allaha? Co na to powie bogini Kali? Zakład Pascala zawiera też, oprócz ukrytego ryzyka jeszcze jeden problem: wprost fałszywe twierdzenie. Każdy teolog czy duchowny zgodzi się ze mną, że wiara religijna, która polegałaby tylko na przyjęciu do wiadomości istnienia boga i przejściu nad tym do porządku dziennego nie jest tą wiarą, za którą się idzie do nieba. Wiara wymaga przełożenia na życie, czasami nawet bardzo absorbującego. A więc nie można tego boga, w którego się uwierzyło mieć w poważaniu. Trzeba się do niego zwracać, trzeba się modlić. Trzeba – w większości wyznań – uczestniczyć w najprzeróżniejszych obrzędach religijnych. Trzeba postępować według określonego kodeksu moralnego i obyczajowego. Nie jest więc prawdą, że w przypadku wierzenia w boga nic się nie traci. Traci się czas, bo trzeba go – i to sporo, jeśli poważnie się swoje wyznanie traktuje! – poświęcić na praktyki religijne. Traci się nerwy, bo trzeba bez przerwy uważać, czy aby postępuję w sposób, który się przyjętemu przeze mnie bogu podoba. Mało tego, traci się pieniądze, bo przecież biskup czy starszy zboru nie żywi się energią słoneczną. Jeżeli wiara w boga nic nie kosztuje, to za co wyzłocono te wszystkie kościoły, świątynie, meczety i klasztory? Ośmielę się nawet twierdzić, że wiara w boga – w ogromnej większości religii i wyznań – kosztuje na tyle dużo, że trzeba się poważnie zastanowić, czy taki wydatek – czasowy, moralny, psychiczny i materialny – się w ogóle opłaci! Naprawiony zakład Pascala Z zakładem Pascala jest jeszcze jeden mały problem. Mianowicie, da się go naprawić. Niestety, jeżeli to zrobimy, powie nam dlaczego… warto w boga NIE wierzyć! Jak taki naprawiony zakład Pascala by wyglądał? Są trzy możliwości. Pierwsza: żadnego boga nie ma. W takim wypadku wierzenie w boga będzie straszliwą i kompletnie niepotrzebną stratą – ba, będzie utratą cennego czasu jedynego życia, jakie mamy! Będzie niepotrzebnym i w żaden sposób niewynagrodzonym wysiłkiem, tworzeniem sobie problemów, których nie ma. A czyż brakuje nam problemów w życiu? A zatem w pierwszym wypadku warto nie wierzyć w boga. Druga możliwość. Bóg jest, ale jest to taki bóg, którego nie obchodzi to, czy w niego wierzę, czy nie. Nie karze więc za niewiarę w niego, no bo dlaczego miałby karać za coś, co go nie interesuje? W takim wypadku również warto w boga nie wierzyć, bo też się nic na tym nie traci, a unika się wyżej wymienionych strat związanych z wiarą. Trzecia możliwość. Bóg istnieje i jest to taki bóg, którego bardzo obchodzi to, czy się w niego wierzy, czy nie. Bóg, który karze – na przykład wiekuistym piekłem za to, że ktoś w niego nie wierzy. Względnie – i tak tłumaczą swojego boga niektórzy chrześcijanie – nie karze sam z siebie, ale „naturalną konsekwencją” niewiary w niego jest wieczyste cierpienie, a tenże bóg jest na tyle impotentny, że nic nie może lub nie chce przeciwko temu zaradzić. Na jedno wychodzi. Co wtedy? Wtedy mamy do czynienia z wyjątkowym potworem, który złośliwie nie daje żadnego dowodu swojego istnienia, a potem uznania tegoż istnienia wymaga. I nie, nie jest dowodem na istnienie boga to, że ktoś coś „poczuł” na modlitwie. Nie jest dowodem na jego istnienie jakiś dziwny zbieg okoliczności, któremu człowiek przypisuje, że jest nadprzyrodzoną interwencją nie chcąc zauważyć, że obok niego dzieje się mnóstwo takich samych zbiegów okoliczności. Dowodem na istnienie boga nie są halucynacje rozhisteryzowanych, wyposzczonych seksualnie zakonnic ani cierpiących na deficyt rodzicielskiej uwagi dzieci. Dowodem na istnienie boga nie jest zbiór powstałych w niejasnych okolicznościach, niestworzonych historii spisanych nie wiadomo przez kogo, nie wiadomo gdzie i nie wiadomo z jaką intencją, za to bardzo, bardzo dawno temu. Ale kiedy dokładnie – też nie wiadomo. Nie są nim sofizmaty Tomasza z Akwinu. Nie są nim wreszcie autorytety tak samo jak ja sikających, srających, jedzących i bekających – i tak samo omylnych jak każdy ludzi. Niezależnie od tego, z jakim przekonaniem i charyzmą głosiliby swoje proroctwa, objawienia czy inne tego typu rzeczy. Dowodem na istnienie boga nie jest Wszechświat, bo wszystko wskazuje na to, że jak najbardziej mógł on powstać sam z siebie, że naprawdę nie potrzebuje „przyczyny sprawczej”, że to, co w nim wydaje się celowo zaprojektowane jest tak naprawdę partactwem przypadku, które po wielu, wielu nieudanych próbach w końcu wytworzyło coś sensownego. A ślady poprzednich, nieudanych i idących w miliardy prób można odnaleźć i dotknąć. Taki więc bóg, który by istniał i wymagał wiary w siebie, grożąc karą za jej nieprzejawianie – taki bóg musi być potworem. W tym wypadku również warto w niego nie wierzyć. Bo skoro mamy do czynienia z kimś tak okrutnym, to gdzie gwarancja, że moja wiara przyniesie mi jego łaskę i wiekuiste szczęście? Jakim cudem taki potwór w ogóle mógłby chcieć dawać komukolwiek szczęście? Co taki okrutnik pod pojęciem szczęścia mógłby rozumieć? Jeżeli więc taki bóg istnieje, to nawet wierzący w niego nie ma gwarancji, że za swoją wiarę otrzyma szczęście po śmierci. A niewierzący, choć z pewnością zostanie przez takiego boga wiekuiście potępiony, przynajmniej przeżyje doczesne życie szczęśliwie, bez sztucznych, moralnych rozterek i straty czasu na wołanie i modlenie się do niegodziwca. Leczenie kiły cholerą Wielu ludzi wierzących kurczowo trzyma się swojej wiary uważając, że daje im ona pocieszenie – poczucie, że nie są sami, że ktoś wielki i wszechmocny ich kocha i chce ich zbawić od wszelkiego złego. W imię tego pocieszenia garną się do duchownych, guru, „autorytetów moralnych”, do wspólnot i związków wyznaniowych. I nie dostrzegają, że w zamian za liche, bo żadnymi faktami niepoparte pocieszenie muszą przyjmować nowe, straszne ciężary i problemy, których nie mieliby, gdyby nie wierzyli. Ten, kto nie wierzy w boga nie musi się martwić o to, czy już „ma” grzech, czy jeszcze nie. Ten, kto nie wierzy musi się mierzyć jedynie z rzeczywistymi konsekwencjami swoich błędów – a nie jeszcze, na dokładkę z konsekwencjami religijnymi. Niewierzący wreszcie mogą bez obawy czerpać to upragnione pocieszenie z samej Przyrody, z samych Jej praw – bez obawy o to, że jakiś bóg będzie śmiertelnie obrażony, bo wilkowi lub drzewu się pokłoniłem, a nie komuś, kogo nie widzę, nie mogę dotknąć ani doświadczyć jego istnienia. Więcej jest warta miłość psa, niż miłość Jezusa czy innego boga – bo jej doświadczyć można naprawdę, rzeczywiście i dotykalnie. Taka miłość nie kończy się na deklaracjach i obietnicach, na których spełnienie trzeba czekać do śmierci. Żeby jej doświadczyć, nie trzeba się „wczuwać”, nie trzeba „ćwiczeń duchowych”, długich modlitw, ascezy i skomplikowanych technik medytacyjnych. Szukanie pocieszenia w wierze w nadprzyrodzonego, transcendentnego boga to nic innego, jak leczenie kiły cholerą. Człowiek, który w taki sposób pocieszenia poszukuje przypomina tego, kto przymierając głodem próbuje się nakarmić wyobrażając sobie, że je białe trufle ignorując chleb, który obok niego leży na stole! Warto nie wierzyć. Wiara w boga zamyka oczy na tak wiele pięknych, cudownych i – rzeczywistych spraw, że do dzisiaj odkrywam, jak wiele przez nią w swoim życiu traciłem. Bóg, który nie istnieje, lub istnieje, ale nie obchodzi go moja niewiara – niczego mi już teraz nie jest w stanie odebrać. A ten, który by istniał i mścił się za brak wiary w siebie? No cóż, myślę, że tak małostkowy potwór nie byłby żadnym bogiem i nie miałby władzy ani mocy, żeby wyrwać kogokolwiek z objęć Pani Śmierci tylko po to, żeby realizować na nim swoje sadystyczne fantazje. Śmierć jest prawem Przyrody i taka podła, boska gnida nie ma szans, żeby przewyższyć Jej potęgę. Jeśli wszyscy, którzy mówią, że wierzą w Boga, wierzą w tego samego Boga, to zarówno "Bóg", jak i stwierdzenie "wierzę w Boga", nic nie znaczą. To powinno być oczywiste dla każdego. Aby podać tylko jeden przykład: Bóg, w imieniu którego muzułmanie podrzynają gardła niewinnym ludziom i gwałcą kobiety, nie może być tym Strona 1 z 1 [ Posty: 15 ] Dlaczego wątpimy w Boga!! Autor Wiadomość Dołączył(a): N wrz 07, 2003 20:38Posty: 2 Dlaczego wątpimy w Boga!! Własnie dlaczego tak jest ze ludzie watpią w Boga ...Gdyz prawdzie mają wszystko...pozdrawiam Pt sty 16, 2004 3:01 Współczujący Dołączył(a): Cz sty 08, 2004 14:13Posty: 77 Re: Dlaczego wątpimy w Boga!! asiaa napisał(a):Własnie dlaczego tak jest ze ludzie watpią w Boga ...Gdyz prawdzie mają wszystko...pozdrawiam Jest wielu pokrzywdzonych ludzi, którzy uważają, że wszytko wokół, inni ludzi, świat Bóg - są winni ich niedoli, czy wątpia w Boga, może raczej w jego miłość, czy jego dobre serce? Jak dobry Bóg mógł wymyśleć cos takiego. Taki jest świat tych ludzi. Bóg nie istnieje. Nie wierzę w Boga, ale z drugiej strony zwalam wszelkie winy na Niego. Czyzbym był shizofrenikiem, który zwala winy na coś co nie istnieje. Zbyt pogubiłem się - co jest co - taki jest ten świat iluzji, braków które nawet nie wiem czy istnieją, może w mojej głowie, może w głowach innych ludzi? A czy rybka może nie wierzyć w to, że pływa przez całe życie w wodzie? Czy gdy przestanie wierzyć w siebie - przestanie byc wilkiem? Czy jeśli nie wierzę w Boga - to będzie to dowód na to - że Boga nie ma? Jedyne co przychodzi mi do głowy - to to, że to dowody jedynie na głupote, na lenistwo itd. Jestem kupą gówna, jak my wszyscy - co mnie różni od innych, inni non stop udowadniają, że nie sa kupą gówna, bija się o swoje racje, o swoje iluzjonistyczne prawdy, non stop zamiast pokochać siebie takim jakim jest i innych na takich samych zasadach - pokazuja, że najważniejsze dla nich jest ta własnie kupa gówna. Mi nie zalezy - ja wiem, że jestem - po co będe udowadniał, czyz nie lepiej zobaczyć, że jednak jesteśmy już kimś, czyż nie lepsza jest akceptacja, pokochanie? Wierzę w Boga - bo wierzę w siebie. Wiem że Bóg jest bo wiem, że ja jestem. A gdy pokochałem - zobaczyłem Boga, poczułem Go, dotknąłem Jego szaty. Bóg istnieje. Teraz już nie nie ma problemu - zostaje mi zycie - więc żyję;) _________________Kto zobaczy we mnie coś dobrego, zobaczy siebie. Niech nie łudzi się ten, który na głupotę skazany, bo nic więcej nie zobaczy, tylko ból i winę swoją. Ten zrozumie, kto rozumem i sercem włada. Kto ma oczy zamknięte niechaj się martwi. Pt sty 16, 2004 15:46 Lars_P Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14Posty: 487 Assia – Witaj Ludzie , to my, i jak każdy, z nas mamy chwilę zwątpienia. Wiara nie jest pewnością. Wiara to droga, wiara, nadzieja i miłość. Obraz ogląda się z oddalenia, wtedy widać z pewnej „perspektywy” to, co jest lub było, namalowane, źle i można poprawić, a więc może takie „właściwe” odchodzenie jest nawet dla niektórych żyjących wręcz konieczne. Życie jest „wojaczką” – trzeba „zdobywać” niebo, podnosić się z upadków – tak wygląda nasze życie. _________________Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość. So sty 17, 2004 20:18 Współczujący Dołączył(a): Cz sty 08, 2004 14:13Posty: 77 Jak ludzie mają wierzyć w Boga, kiedy zewsząt otacza ich zwątpienie, brak zaufania, brak miłości, brak akceptacji. Źle jest na świecie, kiedy bliźni podaje swojemu blixniemu nie dłoń zgody, ale miecz nienawiści. Ludzie widzą co się dzieje, jak mordują, gwałcą, okradają. Nikt nie poda dłoni, bo wokół szerzy się strach. Kazdy się martwi o jutro. W rodzinach panuje niezgoda. Syn występuje przeciw ojcu, a córka przeciw matce. Ale jakże ma być inaczej, kiedy nagle wszyscy doszukuja się winnych wokół, kiedy nikt nie pomyśli, że sam doprowadził do tego! Ale świat jest ok, zbieramy tylko swoje własne żniwo. Może to dobra chwila aby przebaczyć, ale co musi się stać, aby człowiek zobaczył w innym człowieka - widocznie własnie to co się teraz dzieje. Błogosławieni Ci co mają oczy otwarte, bo tylko oni ujrzeli tu królestwo niebieskie, inni zaś pozbywać się będą swojej nędzy w cierpieniu, aż w końcu zrozumieją - co utracili i co mogą zyskać. Namawiam do obserwowania siebie i ludzi, a przedewszystkim do bezwarunkowege wybaczania innym. Nieważne czy zło umyślne, czy nieumyślne, ziemia tęgim głosem woła o pomstę do Boga. Dziś musimy zebrać to co wyrosło, aby jutro cieszyć się radością i miłością Boga który kocha równo wszystkich i tych białych, czerwonych i czarnych. _________________Kto zobaczy we mnie coś dobrego, zobaczy siebie. Niech nie łudzi się ten, który na głupotę skazany, bo nic więcej nie zobaczy, tylko ból i winę swoją. Ten zrozumie, kto rozumem i sercem włada. Kto ma oczy zamknięte niechaj się martwi. So sty 17, 2004 23:40 Lars_P Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14Posty: 487 Współczujący .......napisałeś przedziwne wyznanie Jestem kupą gówna, jak my wszyscy - co mnie różni od innych, inni non stop udowadniają, że nie sa kupą gówna, bija się o swoje racje, o swoje iluzjonistyczne prawdy, non stop zamiast pokochać siebie takim jakim jest i innych na takich samych zasadach - pokazuja, że najważniejsze dla nich jest ta własnie kupa gówna. Mi nie zalezy - ja wiem, że jestem - po co będe udowadniał, czyz nie lepiej zobaczyć, że jednak jesteśmy już kimś, czyż nie lepsza jest akceptacja, pokochanie? Ja Współczujący nie jestem kupą g… wybacz, ale tu się z Tobą nie zgadzam Zastanów się czy Bóg zszedłby na ziemie by się grzebać w g….? Przecież to absurd. Zresztą Ty sam się ze sobą nie zgadzasz … bo piszesz: Wierzę w Boga - bo wierzę w siebie. Wiem że Bóg jest bo wiem, że ja jestem. A gdy pokochałem - zobaczyłem Boga, poczułem Go, dotknąłem Jego szaty. Bóg istnieje Pokochałeś Boga .poszedłeś się Go dotknąć – CIEKAWE - miałeś na tyle chyba samokrytycyzmu, by Go nie zabrudzić swoją kupa g … bo czy może człowiek kochający „kogokolwiek” iść i brudzić go swoją ohydą? Ja nie miałbym odwagi dotykać człowieka którego pokochałem by go nie zabrudzić a Ty „zwlokłeś” się z tej kupy g … by dotykać Boga. Niepojęte. No cóż różna są porównania i przenośnie – może ja tego nie rozumie . Namawiam do obserwowania siebie i ludzi, a przedewszystkim do bezwarunkowege wybaczania innym. Nieważne czy zło umyślne, czy nieumyślne Ja Ci wybaczam, że nazwałeś mnie kupą g … mam nadzieję, że można Ci wierzyć że Ty też wybaczasz , jak napisałeś wyżej _________________Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość. N sty 18, 2004 17:00 elka Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58Posty: 3890 asiaa - myśle ze często dlatego wątpią, ze Go nie znają, nie "widzą" w świecie, ale często tez dlatego, ze nie chcą Go zobaczyć - w drugim człowieku, bo tak wygodniej niestety tylko że potem świat sie zaczyna mieszać, drugi człowiek sie zaczyna mieszac [w sensie zrozumienia człowieka] - więc pojawia sie kolejny argument dla wątpiącego, że Boga nie ma - no bo skąd tyle zła, nienawiści.... a to zło i nienawiśc jest własnie wtedy, gdy Boga człowiek odrzuci - one wynikaja z odrzucenia Boga przez czlowieka, a nie z tego, ze Boga nie ma Pn sty 19, 2004 13:32 Współczujący Dołączył(a): Cz sty 08, 2004 14:13Posty: 77 1. Człowiek rodzi się czysty. 2. Człowiek zaczyna obserwować świat, uczy się, wielka wagę w nauce mają bliscy, rodzina, potem szkoła, religie, ludzie, społeczeństwo - człowiek zaczyna się brudzić. 3. Następnie człowiek wierzy w to, że świat mówi prawdę, zaczyna kochać innych zapominając o sobie, próbuje dać innym szczęście samemu tylko jego pragnąc. Przestaje się kochać i zaczyna żądać miłości od innych. 4. W końcu ma już tyle kompleksów i czuje się tak niedowartościowany, że szuka i zajmuje się rzeczami które go podbudowują. Tak zaczyna być profesorem, nauczycielem i zaczyna udowadniać wszystkim jaki jest mądry, że jest kimś. Kimś to znaczy kupą gówna, bo tak zaczyna krzywdzić innych, po prostu uważa ze wszystko mu wolno, zwala wszelkei winy na cały świat, bo na siebie nie może - bo w końcu się nie myli, że jest doskonały. 5. W końcu mówi że nie jest doskonały, zaczyna budować ideologie, zresztą bierze te które już są, bo jak nieszczesliwy człowiem może zrobić cos sam, więc zaczyna mówić - jestem niedoskonały - a jednocześnie - jestem prawdą, moja niedoskonałość jest doskonałością - zaczyna budować iluzje prawd, liczą się tylko racje i ludzie mówiący podobnie. 6. Teraz ta kupa gówna już nawet nie rozumie innych, zawsze układając samemu interpretację wyobrażenia innych ludzi. Rozumie tylko sobie podobnych, innych nazywa wszelkimi maściami negatywnych słów, używając nawet dobrych owoców (przebaczam) w negatywnym kontekscie, gdzie przebaczam nie dlatego ze kocham, ale dlatego zeby pokazać innym jakim jest dobrym człowiekiem. 7. No tak - zaczyna się wszystko rozjaśniać - nie jestem kupą gówna, nie jestem - ale gdy się zastanowić - to chyba jestem... a teraz w drugą stronę - droga do zbawienia: 1. Człowiek zaczyna sobie zdawać sprawę z tego że jest kupą gówna, odkrywa on, że to włąsnie jego własne emocje pokazuja mu to, co w nim jest chore, co trzeba naprawić. 2. Człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że nie świat jest winny jego cierpień, ale on sam. 3. Zauważył już, że jest kupą gówna - że on nie żyje, tylko trwa, wegetuje, gdzie wszystko jest wokół niego iluzją prawdy, którą on sam steorzył, przyjął ewentualnie od innych sobie podobnych ludzi. 4. W końcu powiedział sobie - chcę znów być czystym. 5. Zaczął obsewrować siebie i świat. Zaczął w każdym człwoieku widzieć siebie, a to co zobaczył jeśłi bylo dobre - zaakceptował, a jeśli było złe - to zaakceptował ze jest i zaczął z tym pracować. Z czasem zaczął pozbywać się negatywnych przekonań, które dostał od rodziców, najbliższych, ludzi, szkoły i religie. Zauważył, że jest już coraz bardziej szczęśliwszy;) powrotu do domu syna marnotrawnego jest ciężka, bo EGO każdego człowieka jest przebiegłe. W końcu taki człowiek przestaje osądzać, bo zauważa, że osądzając innych - osądza po prostu siebie, przebaczając innym - przebacza sobie samemu. Kochając innych uczy się kochać siebie. Sposób jest prosty - pokochaj siebie - a zaczniesz kochać innych - a dopiero wtedy zaczniesz kochać siebie. Podwójne kolo, aby zerwać ze starymi pogladami, przekonaniami. 7. W końcu człowiek otwiera oczy. Zauważa wielką prawdę. Jest szczęśliwy. Teraz gdy wyleczył samego siebie - może leczyć nie skutki, ale przyczyny u innych ludzi. Życie jest wspaniałe;) Ten człowiek wie że jest czysty i ze jest kimś, zawsze takim był. Kupa gówna to pokazanie człowieka który zaślepiony jest swoim EGO, który udowadnia wszystkim że nie jest kupą gówna, to znaczy ze jest kims. "Kupa gówna" to tożsame z udowadnianiem innym swoich racji. Ale nawet alkocholik nie wie ze jest uzalezniony, nalezy ludzi kochac takimi jacy są, resza przyjdzie sama;) _________________Kto zobaczy we mnie coś dobrego, zobaczy siebie. Niech nie łudzi się ten, który na głupotę skazany, bo nic więcej nie zobaczy, tylko ból i winę swoją. Ten zrozumie, kto rozumem i sercem włada. Kto ma oczy zamknięte niechaj się martwi. Śr sty 21, 2004 20:44 olaBoga Dołączył(a): N sty 25, 2004 12:38Posty: 44 Ach,jak to dobrze Lars, że wybaczyłeś Współczującemu jego dosadne a Kempis (i wielu innych) w tym miejscu zapewne użyliby słowa proch,no ale ile to było lat w kazdym razie,że ta metafora wywołuje większe wrażenie i przykuwa uwagę czytającego,przez co lepiej odbiera on intencje piszącego! A może Współczujący miał na myśli wszystkich oprócz Ciebie? Pozdrowienia N sty 25, 2004 18:06 elka Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58Posty: 3890 "gdy wyleczył samego siebie" - taaaaa, współczujący, wszystko byłoby naprawde proste, gdyby człowiek POTRAFIŁ leczyc samego siebie.... jednak - to niemożliwe, nierealne - wiem, bo przez to przeszłam..... dopiero kiedy przestałam byc zosia-samosia, gdy przyjęłam, ze samej nie uda mi siebie wyleczyc - gdy pozbyłam sie PYCHY - i zawołałam do Boga, by mnie ratował - dopiero wtedy zaczęłam zdrowieć.... a tak poza tym - to co twoje wywody mają do wątpienia w Boga? N sty 25, 2004 20:18 Współczujący Dołączył(a): Cz sty 08, 2004 14:13Posty: 77 Elu za mało w Tobie pokory, a za dużo pychy. pokora to nie ciągłe chodzenie z głową przy piersi, pokora to chodzenie z podniesiona głową, to coś więcej! Pokora to możliwość powiedzenia prawdy drugiemu człowiekowi i nie ważne jaka to będzie prawda. Powiedzenie tego co ma się w sercu, jak się czuje. Bo co może powiedzieć człowiek o człowieku - gdy ten wie jakie ma wady i zalety. Co możesz powiedzieć o mnie, skoro nie widzisz mnie tylko obraz mojej osoby uformowany przez Twój umysł. Powiedziałaś, że to niemożliwe bo tak naprawdę nigdy tego nie robiłaś, a może za dużo oczekiwałaś od siebie? A może to były tylko próby. Każda droga jest dobra, bo każda czegoś uczy i prowadzi do tego samego. Dzięki temu, że zacząłęm od siebie - znam się na tyle dobrze, że zamiast obrażać się na innych co do mnie mówią, mogę nic po prostu nie mówić, a jedynie słuchać co ludzie mają do powiedzenia. Akceptacja, zrozumienie, stan współczucia, przebaczenia i miłości. Zamiast mówić coś, aby poczuć się lepszym - powiem coś dzięki ktoś poczuje się lepszym, zamiast perzyć się na słowa innych ludzi i budować swoje iluzje i osądy tych ludzi, pomilczę w spokoju, aby zobaczyć prawdziwego człowieka i usmiechać się do niego całą duszą. Wiesz dlaczego uważam, że niewiesz co mówisz - bo człwoiek który zaczyna od zewnątrz - staje si taki sam jak te zewnątrz, jeśli nie zaczniesz od siebie - to nie wypłynie żaden z tego dobry owoc, kto nie zazna sam miłości - nie wyda jej nigdy na zewnątrz, ale gdy zaglądniesz do wewnątrz - możesz w nim zobaczyć miłość - którą napewno wydasz na zewnątrz. "Jak roślina, tak szczęście i bieda Wyda swój własny owoc, Więc jak cierpkie nasienie Może wydać słodycz. Widząc to wszechobecne prawo Mądry powinien wiedzieć, Zły czyn przynosi skutki bólu, Podczas gdy dobro zawsze wiedzie Do spokoju i szczęścia.'' Zatem wiesz już, że cierpkie nasienie wydaje tylko słowa bolesne, lubi krytykować, wymądrzać się, że wie lepiej, dawać dowody wynikające tylko ze swej pychy, którym brakuje doświadczenia, gdzie zadomawia się strach przed odrzuceniem, przed brakiem szacunku - do samej siebie.... "Ten, kto gromadzi miliony I zachłannie pragnie (bogactw), Nie może ich porzucić. Jest jak rzecze mędrzec Najbiedniejszym człowiekiem na świecie. Człowiek bez grosza Gotowy oddać wszystko, co posiada, Jest jak rzecze mędrzec Najszlachetniejszy i najbogatszy w świecie. Mędrzec będąc wolny od zła Ma doskonale wspaniałą postać, Lecz głupcy zdani na swe szkody Są wstrętni od głowy do pięt. Mędrzec namawia do czynienia dobra, Głupcy zawsze do zła. Lepiej być namawianym przez mędrca, Niż wynagradzanym przez głupców.'' _________________Kto zobaczy we mnie coś dobrego, zobaczy siebie. Niech nie łudzi się ten, który na głupotę skazany, bo nic więcej nie zobaczy, tylko ból i winę swoją. Ten zrozumie, kto rozumem i sercem włada. Kto ma oczy zamknięte niechaj się martwi. Śr sty 28, 2004 0:16 jo_tka Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19Posty: 12722 Cytuj: Bo co może powiedzieć człowiek o człowieku - gdy ten wie jakie ma wady i zalety. Co możesz powiedzieć o mnie, skoro nie widzisz mnie tylko obraz mojej osoby uformowany przez Twój umysł. A Ty - nie - Współczujący? Widzisz - więcej, niż obraz swojego umysłu? Jeśli nie - to czemu odważasz się wyrokować o tym, co jest w sercu Elki? Pozdrawiam _________________Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony Śr sty 28, 2004 0:48 Współczujący Dołączył(a): Cz sty 08, 2004 14:13Posty: 77 Dlatego aby uderzac w stoły, by nożyce się ozwałły Jotko;) Dlatego, aby zycie było radośniejsze Jotko;) Dlatego aby ktoś zadawał glupie pytania;) Nie ważne czemu ja się odważam wyrokować, ale ważne dlaczego pytasz! A Czemu Pytasz? Nie pytaj - skoro i tak wiesz lepiej.... może szkoda by było odpowiadać Tobie która zna już wszystkie wyroki Boże.... A może temu pytasz, bo cię to wzbulwersowało??? Tak - gdybyś tego samego nie robiła - nie tego co ja, ale tego co w tych mych słowach zpobaczyła - nie wzburzyło by ciebie, ale że jednak wzburzyło, to może zapytaj sama siebie - dlaczego? Może dzięki temu dowiesz się czegoś więcej i przestaniesz osądzać ludzi, a zamiast tego nauczysz się słuchać.... Trzym się zdrowo - Jotko, widać widzisz we mnie wroga, ale zdradzę Tobie tajemnicę - wróg jest dobrym przyjacielem i to bardzo często;) _________________Kto zobaczy we mnie coś dobrego, zobaczy siebie. Niech nie łudzi się ten, który na głupotę skazany, bo nic więcej nie zobaczy, tylko ból i winę swoją. Ten zrozumie, kto rozumem i sercem włada. Kto ma oczy zamknięte niechaj się martwi. Śr sty 28, 2004 2:51 Dołączył(a): Śr paź 29, 2003 17:11Posty: 32 Myślę, że doświadczenie krzyża, przeżywanego w samotności powoduje zwątpienie. Krzyż często jest tak duży że nie możlitwe wytrwać w wierze, bez pewnego wewnętrznego zjednoczenia z Ukrzyżowanym...... Krzyż ciągle jest zgorszeniem , lub głupotą a tylko dla wierzących -w sensie tych którzy PRZYLGNĘLI Do Jezusa Ukrzyżowanego tylko dla tych krzyż jesy mocą i mądrością Bożą. On jest tym momentem w życiu gdy okazuje się czy ktoś ...kto przez tyle lat jakoś niby byl przy Kościelei przy jezusie, czy on jest złotem, serbrem , czy tylko slomą, która szybko spłonie i nie przetrwa ogniowej próby - godziny krzyża...... Jeśli buduję rzeczywiście na Jezusie..... nie muszę się bać.... On mi pomoże wytrwać w wierze pomimo świat się walił, a jeśli oszukuję tylko samą siebie, może się okazać, że odpadnę od Jezusa w godzinie krzyża......... Może to zbyt twarde slowa.... Miłosierny pewnie ma jeszcze swoją logikę.... milości, która przerasta tę moją "wyliczankę"-próbę odpowiedzi na Twoje pytanie...... Niech Jezus zakorzenia nas w Sobie....wrastajmy w ten " Pień Jessego" ....... na życie w Nim....... _________________s. Elżbieta Jarmuszkiewicz - Misjonarka Klaretynka So sty 31, 2004 17:46 pol_kownik Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20Posty: 151 booo...... nie widac nie slychac nie czuc ... :) _________________no to pa Pn lut 09, 2004 2:31 chmurka_ Dołączył(a): So maja 29, 2004 12:36Posty: 427 Moim zdaniem fakt że niektórzy ludzie powątpiewają w Boga wynika z tego że nie osiągnęli jeszcze pewnej dojrzałości w wierze. _________________Wiara jest to pewność bez dowodu. Pt cze 04, 2004 21:27 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Strona 1 z 1 [ Posty: 15 ] Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
ዱի уνθχθγ ирежևլоηугՌаፖесታձαሺе οկኩ диС ναгጮምህቻ
Ηухэն щοզዖւуդካጶ ажዪφиκሉтиռУፉигуቶи оμωлፅвсυձሥνычιቺոфа жуսоξεзв
Аկረգавыվ пሥրухωρа усвеςոнтիኄԵՒту сኇኻаքሎΧθዳεн пеհиլፄλоβ
Ցубаጨዟ δабрէΜиզаዙумуξе ωሮըкοጉθхመր ፊոгըቩочуД ቄоቨуጾе
https://www.youtube.com/redirect?event=video_description&redir_token=QUFFLUhqbm1FVnhvNEpFd3JDMnVfXzY2MWpXRUdFYjFIUXxBQ3Jtc0trU0hPZ2p5SlhRQkVOMHpDSjNsRDFTMk51

zapytał(a) o 17:31 Wierzycie w boga?Dlaczego? ja osobiście nie wierzę, ale wierzących nie krytykuję:)tylko mam pytanie:wierzycie bo..tak? czy macie jakies powody?taak, wiem poleca minusiki xdd szanuję..po prostu przyzwyczajenie ze wszystko z malej pisze:)bo jakbys nie zauwazyl po kropce czy pytajniku tez daje z malejale żeby nie było: *Boga Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-03-24 17:38:56 Odpowiedzi Jak mam nie wierzyć w Tatę?Przecież to nonsens! Śmieszą mnie argumenty ateistów...i na świecie jest tyle zła i cierpienia?Przecież Tata kocha nas, a my chcieliśmy chcielismy mieć wolną ja nam dał no i sami się przez to udup*iśmy. To przez nasze złe wybory i nieumiejętność rozróżniania dobra od zła dzieje się tyle krzywd i nieszczęść. Bóg nie może tego powstrzymać bo dał swoim rozkapryszonym dzieciom wolną wolę! Jest wielu ludzi (naukowcy itp) którzy mimo wszystko wierzą w Boga. Mój tata (ten ziemski ;D) na przykład jest wykształcony i wiele wie o fizyce, kosmosie itp. A jednak mówi, że niemożliwe, by Bóg nie nie WIERZĘ w Boga. Ja WIEM, że on jesteś wystarczająco dojrzała przeczytaj sobie książkę Williama P. Younga "Chata". [CENZURA]* jeszcze jedno:"W brzuchu ciężarnej kobiety były bliźniaki. Pierwszy zapytał się drugiego: - Wierzysz w życie po porodzie? - Jasne. Coś musi tam być. Mnie się wydaje, że my właśnie po to tu jesteśmy, żeby się przygotować na to co będzie potem. - Głupoty. Żadnego życia po porodzie nie ma. Jak by miało wyglądać? - No nie wiem, ale będzie więcej światła. Może będziemy biegać, a jeść buzią... - No to przecież nie ma sensu! Biegać się nie da! A kto widział żeby jeść ustami! Przecież żywi nas pępowina. - No ja nie wiem, ale zobaczymy mamę a ona się będzie o nas troszczyć. - Mama? Ty wierzysz w mamę? Kto to według Ciebie w ogóle jest? - No przecież jest wszędzie wokół nas... Dzięki niej żyjemy. Bez niej by nas nie było. - Nie wierzę! Żadnej mamy jeszcze nie widziałem czyli jej nie ma...- No jak to? Przecież jak jesteśmy cicho, możesz posłuchać jak śpiewa, albo poczuć jak głaszcze nasz świat. Wiesz, ja myślę, że prawdziwe życie zaczyna się później." Pozdro zagubiona owieczko. Tata cię szuka. monisia8 odpowiedział(a) o 20:21 Ja wierze..wiem, ze On jest i nas obserwuje..To jest pewne, że Bóg istnieje..Taka jest moja wiara i takiej sie trzymam Shennna odpowiedział(a) o 17:42 Wierzę w Boga... mimo że niechodzię do kościoła, rzadko sie spowiadam. Ale to tylko dlatego że wierzę w Boga a nie w księży... Uważam że wszystko co dzieje sie nw moim zyciu to zasługa Jezusa Wierzę w Pan Boga Bo go kocham i od małego chodziłam do kościoła i chodzę:)I się z tego cieszę:) Ja wierzę w Pana mego... Niby dlaczego jest tyle kościołów? Niby dlaczego jest papież? Niby dlaczego istnieją Kapłani, Siostry Zakonne, Katecheci? Niby czemu? Umiesz to wytłumaczyć? A skąd się wzięła ziemia? Przecież kosmos był kiedyś pusty! Bóg panuje nade mną, nad nami wszystkimi... Dlaczego są święta? Dlaczego są oddawane hołdy Bogu? Dlaczego?! Wytłumacz mi to! Sama powinnaś się teraz zorientować dlaczego Kocham Go i wierzę ! maggie12 odpowiedział(a) o 08:53 Wierzę w Boga. Dlaczego? Bo Bóg jest. I każdy z nas ma to wpisane w Agulecx3 odpowiedział(a) o 17:32 ja wierzę, po prostu jestem pewna, że jest .. na to nie ma pewnych dowodów cucu214 odpowiedział(a) o 18:35 Ja wierze bo poprostu go kocham i tyle czuje ze gdzies jest i tyle :^^ Deborka odpowiedział(a) o 12:52 Ja wierzę bo...jest ze mną w każdej chwili w szkole w domu, pomaga mi , ochrania mnie , kocha mnie tak bardzo że postanowił oddać za mnie życie żeby nie musiałam zginąć ale żyć wiecznie ;) On Cię też kocha tak bardzo jak nikt inny wystarczy że bedziesz chciała go poznać :) Życie z Jezusem jest piękne ! ;D Pozdrawiam ;* życzę ci żeby stał się dla Ciebie kimś najważniejszym w życiu ;* @sia@ odpowiedział(a) o 18:48 Wierzę w Boga. Dlaczego? Cóż, chodzę do kościoła od małego, ale to było przyzwyczajenie, (albo już, bo jeszcze nie jestem pełnoletnia) rok temu NAPRAWDĘ uwierzyłam w Jezusa, oddałam Mu swoje życie i teraz zauważam Jego działanie w każdej chwili mojego życia. "Przecież jest tyle religii na świecie! Dlaczego to akurat chrześcijaństwo jest prawdziwe?" My mamy Słowo od naszego Boga- oni nie, my widzimy cuda Boga- oni nic nie widzą! Dlaczego? Bo my modlimy się do Stwórcy całego świata, a oni do jakichś obrazów!Dlaczego jest tyle innych religii na świecie, dlaczego jest tyle zła? Bo jest też on nie chce żebyśmy mieli życie wieczne w światłości! On jest wrogiem Boga! On wie, że przegra, ale jeszcze chce nas zmylić. Chce, żebyśmy myśleli, że Boga nie ma!Bardzo dobre pytanie zadałaś i myślę, że nikt nie powinien Cie krytykować, niech lepiej spojrzy na swoje grzeszne dzisiejszych czasach jest chrześcijaństwo. Chrześcijanie to nie tylko ludzie w średnim wieku, ale także i na youtube:[LINK] (jakby nie chciało wejść to wpisz elohim- kto jak nie On)[LINK] (jakby nie chciało wejść to wpisz this is the air i breathemiłego słuchania- mi się to okrutnie podoba xD Soćka odpowiedział(a) o 19:06 Hmm dość trudny temat. Wierzę, tak zostałam wychowana. Lubię z Nim "rozmawiać", wspiera mnie w jakiś sposób. Ale ostatnio zastanawiałam się nad sensem tego wszystkiego... To bardzo trudne, kochać kogoś lecz nie mieć 100% pewności czy istnieje. Hmmm... to tak ;Kate012 Nie rozmawiasz z ateistami? To glupota. Zakochasz sie w chlopaku - okazuje sie ze jest ateistą - i co ? nie bedziesz z nim rozmawiać? 999 Ja nie wierzysz, a mowisz ze jest ? Tak sie nie da. Moja droga, nigdy nie mozessz niczego wiedziec - mozesz mowic ''mysle ze'' - bo jak inaczej - a moze okaze sie ze muzulmani mają rację?A moze to Jahwe istnieje? Nic nie mozesz wiedziec. Z jedenej strony piszesz ze tak, z drugiej przeciwienstwo. To tak jakby ktos powiedzial - Zagramy? - A drugi - Jasne mam pilke. Tylko taki facet ni ukradł. Tak to brzmi Teraz do tematu - ja jestem ateistką - nie mowie nic zlego o innych - ale nie popieram tego ze czasami sie ze mnie smieja - nigdy nie sa pewni. Jak dla mnie bóg - albo - Bóg - to wymysł ludzi chcących wiedziec ze maja na kogo liczyć - nie dla mnie.. Nie moge powiedzieć że wierze w Boga, ale nie moge też powiedzieć, że w niego nie wierze. Nie mam zdania. Za to nie wierze w kościół, biblie kościele to ja jestem tylko na świenconke, śluby, chrzty, komunie. W Boga nie/wierze bo : skąd się wziął kosmos? dobra, akurat kosmos to z wybuchu, ale skąd ten wybuch? Czyli jak dlamnie może i istniejeW kościół, biblie niewierze bo : biblia głosi że pierwsi ludzie to Adam i Ewa, ich dzieci to Kain i Abel. Kain zabił Abla więc tylko o Kaina tu chodzi. Z KĄD SIĘ WZIEŁA JEGO ŻONA, SKORO MIAŁ DZIECI? Juliet05 odpowiedział(a) o 18:12 Ja wierzę (nie umiem tego określić dla czego ) sama nie wiem ! katehetki twierdzą , że człowieka stwożył pan bóg , biolodzy , że człowiek pochodzi od małpy , a astronomia , że świat nie potrzebuje stwórcy ! Jeszcze jest teoria Leonarda da Vinci jeżeli ktoś paczał na Kod Da Vinci .. czyja teoria jest słuszna ? blocked odpowiedział(a) o 20:34 ja nie wierzę ale moj rodzice wierzą i każą mi chodzić na religię:( Nie krytykuje wierzących, ale wkur*wia mnie to co niektórzy są tacy święci i wierzą to powinni się stosować do tego co tam jest w gwałcą, molestują, kupują sobie samochody nie wiadomo jakie. ŻAL PLZnam chłopaka który studiował na teologi. On naprawdę wierzył i ja to widziałam. Wiecie czego tam go uczyli w szkole. Jak prowadzić przedsiębiorstwo - czyli parafię. Jakie stosować triki by ludzie więcej na tace dawali. Na szczęszcząc spotkał fajną dziewczynę i rzucił to chłopaków, którzy chodzili do tej szkoły tylko i wyłącznie po to by mieć kasę w przyszłości jako spotkałam byłego księdza swojej parafii na ONI SIĘ TAK ZACHOWUJĄ. Czemu ja mam wierzyć?Ten kościół to jedna wielka teoria spiskowa. Nikt w Watykanie nie może nawet gęby otworzyć bo by posadę stracił i jeszcze uznaliby go za heretyka. (Nie twierdze że papierze byli złymi ludźmi. Nasz papież Polak naprawdę przemawiał do mnie. Miał to coś, ale wszyscy inni są beznadziejni.)Nie mówię o wierze teraz tylko o muszą w coś wierzyć. Musze mieć jakieś zasady wg których muszą żyć i religia takie coś daje. Dla księży: Zasady są po to by je łamać!Czemu kobiety nie mogą być księdzami?co czemu? Jakby odprawiały msze coś by się stało?Nie bo trzeba by było dać im władzę. Meżczyźni są silniejsi od kobiet, więc muszą to pokazać na każdym kroku piętnować kobiety i wszystkie nazywają [CENZURA] jak im coś nie w to że Jezus został poczęty z dziewicy. To się nie trzyma kupy takich rzeczy nie ma. Nie zdarzają się. Nie ma skutku bez przyczyny. Wyobraźcie sobie ze Judaiści uznają fakt urodzenia się Jezusa z dziewicy jako coś obrzydliwego. Ich mesjasz powinien być narodziny z linii Dawida a Józef mąż Marii z tego rodu pochodził. Gdyby nie powymyślali takich głupot w tej Biblii to nie było by takiej przepaści miedzy religiami. Ale nie oni musieli wszystko wyświęcić i pokazać że jakich to Bogów mamy. Moje zdanie jest takie. Wolałabym prawdę od tej całej pazłotkowej otoczki blocked odpowiedział(a) o 17:34 "Ja nie wierzę ;DWiara (moim zdaniem) to głupota i tyle!Po co wierzyć? Tylko się męczyć z tym całym chodzeniem do kościoła, religia itp...Gdyby nie wiary, nie byłoby tylu wojen itd... ; ddBARDZO dobrze, że w Boga nie wierzysz. :) Nie mam nic przeciwko wierzącym i szanuję każda wiarę"O tak, to wspaniale, że nie wierzysz! Z pewnością nie boisz się śmierci, jesteś szczęśliwa i masz cel w życiu. Jasne ;/To nie wiara podzieliła ludzi, tyklo ludzie podzielili jak ktoś mśli, że wiara to tylko meczenie się z chodzeniem do kościoła itp. to musi być na naprawdę "wysokim poziomie". No proszę... Dziadek siedzący na chmurce, lepiący człowieka z piasku. ;D Rozbrajacie mnie ;p Dawniej ludzie zadawali sobie pytanie skąd są. Ktoś wymyślił historyjke o bogu i trzeba było tysiące lat żeby to się rozniosło. Pozdro dla tego człowieczka, nie przypuszczał ze ta bajka bd kiedyś meega wiarą ;DDD A chcecie DOWODY? proszę bardzo: xd-naukowcy potwierdzili ze bog nie istnieje, adam i ewa nie mogli rozmnożyć potomstwa bo mieli dwóch synów, potem jednego i biedny Kail musiałby bzykać ewe lub małpe ;pp a do drugiego opisu to jest to przesada bo człowiek nie ma w sobie piasku .. skąd jest bóg? nie ma. ludzie lepiej sie czuli jak mogli się pożalić komuś. xDD Były 2 pierwiastki potem wybuch i miliony lat żeby to się ułożyło. Z organizmów organizmy i teraz już człowiek, który za tysiące lat bd inny a my bd małpami =l - ,, ludzie sb przekazują wiare o bogu a przecież ludzie napoczątku nie mówili'' a przecież nie było ludzi tylko małpy.. udowodnione. goryl adam i małpa ewa . haha..Nic się nie zgadza, a naukowcy potwierdzili ze nie istniał bóg. Już wyjaśnione ;) chyba nie bd sie im stawiać. A wy wierzący już rosną wątpliwości? myśle ze w głębi sreca wiecie ze to bajka, ale i dobrze ze jest ta religia bo nie wszyscy są żli ;) macie jakieś pytania? gg- 12703718Wyraziłam moją opinie, powinniście to uszanować, ja też próbuje szanować wasz pogląd ^^ Wierzę w Boga a nie w kościół . Chociaż czasem się zastanawiam skoro on nas tak kocha to czemu na świecie dzieje sie tyle krzywd ? tyle niewinnych umiera ? Ale mimo wszystko i tak wierze i zawsze będę , bo przecież kto niby stworzył ludzi ? Ktos napewno musiał bo od tak sie nie pojawiliśmy , nikt nie umie tego wyjaśnić . ! Wierzę , bo czasem ta wiara jest potrzebna :) Ale szanuję też nie wierzących , każdy ma swoje zdanie . :) kamus123 odpowiedział(a) o 13:42 Też nie wierzę.. Zadajmy sobie pytanie : czy bóg istnieje ? jeżeli sądzicie, że tak to napiszcie jakie macie na to dowody.. Nie miałam zamiaru obrażać wierzących ;) Zamiast Boga istnieje coś takiego jak NAUKA która wyjaśnia wszystko jak stworzył się czas jak powstalismy w Boga wierze tak,że nie myśle że stworzył świat ale sądze ,że stworzył zycie na ziemi,a póxniej POCO SIĘ NAMI PRZEJMOWAĆ blocked odpowiedział(a) o 19:37 Mam, Przeczytaj jeśli to: [LINK] [LINK]Za co mogę podziękować Bogu? JA mogę oprócz tego podziekować jeszcze za to że mimo że złamałam prawo stwórcy daje mi szanse. Całe życie. Nadal mogę zmienić siebie i dojść do miejsca w którym na mnie czeka. Mimo że popełniam błędy i wątpięon mi wybacza. Dziękuęmu za to że dał mi świat. I za to że mogę odczuwać bardziej rozwiniete uczucia niż jakaś tam to że mam duszę i gdy umrę ine będęw jakieś głupiej to że gdy umrę nie pujdę do to że gdy w niego owieżęczujęsię bespiecznie. Możesz jeszcze przeczytać to: [LINK]a i za to że mam możliwość wyboru. Że to ja decyduję, ale ja za wszystko też odpowiadamPotwierdzają go księgi. Chrześcijańskie i Żydowskie. W starych księgach nie tylko torze, czy Bibli jest opisane jak jezus ma przyjść na świat. I to wszystko zostało potwierdzone przez późniejsze księgi. Nie tylko Biblię. Znaleziono nawet kżyrz na którym Jezus zawisł. I wszystkie miasta opisane zostały potwierdzone. Niektóre nadal istnieją. Neron także jest potwierdzony. Jest wielką i negatywną postacią historyczną. blocked odpowiedział(a) o 22:07 Ja nie wierzę, gdyż nie ma dowodu na jego istnienie. Postęp nauki potwierdza to, ze Bóg jest mitem np. podczas egzorcyzmów człowiek się zachowuje jak szatan. Dlaczego? Otóż ten człowiek jest psychicznie chory. Jeśli zakodujemy sobie w mózgu, że jesteśmy szatanami to nasz mózg wywoła pewną skąd wziął się wszechświat? Niby od wielkiego wybuchu. Co było przed wielkim wybuchem, skąd to sie wszystko wzięło? Nie wiemy gdyż nauka ciągle się rozwija. Jeśli mi nie ufasz to zadaj sobie pytanie: Co było przed Bogiem i skąd się on wziął? Co go stworzyło..? Z tego nic się nie dowiemy. Tak było w Biblii od początku zapisane no, ale my z czasem dowiedzieliśmy się, że to materia z anty materią zaczęła się zderzać co doprowadziło do wielkiego wybuchu.. (itp.) To jest dowód na to, że w końcu dowiemy się jak powstał wszechświat, a jak będziesz się trzymać tego, że to Bóg stworzył świat to NIGDY nawet za 1000000000000000000000000000000000000000000000000000 lat się nie dowiesz jak to było.. Czika odpowiedział(a) o 18:15 Ja nie wierze w Boga... po pierwsze nie ma dowodow na jego istnienie ,po drugie denerwuja mnie takie sytuacje jak stare baby leca rano do kosciola modlic sie i wyspowiadac,a wyjda tylko z tej niby swiatyni i od razu klna ,wyzywaja ,krzycza np. na kierowcow...Nie chodze do kosciola, nawet jak bym wierzyla w boga to i tak bym nie chodzila,poniewaz to jest chore bez obrazy...przeciez bog jest podobno wszedzie,po co pokazywac innym ludziom ze sie w go wierzy to powinno byc osobiste... A co do stworzenia ludzii,przeciez ludzie sa od malp ...a podobno bog stworzy adama i ewe a to byli ludzie... jak potem powstaly inne pokolenia skoro to by bylo kazirostwo jezeli np. syn z matka,wujek z siostrzenica itd. To jest wszystko oszukanstwoo,nie ma nieba i piekla to jest po prostu wymysl ksiezy itp. po to abysmy odroznili dobro od zla... Ja jestem ateistka i wierze w reinkarnacje i tego nie zmienie ...;) ♥Dixie odpowiedział(a) o 19:19 ja nie wierze, miałam chrzest, i chodze na religie, bo ksiądz zmusza :/ do kościoła nie chodze, no chyba że mnie ktoś zmusi, a to już jest chamstwo, matka mówi że "to jest obowiązkowe" przecież, nie każdy musi wierzyc, a ten kto nie wierzy, chyba nie musi chodzic jak nie chce :/ to tyle. Fane pytanie :D blocked odpowiedział(a) o 22:49 wierze ale nie do końca ...Bo jak to wszystko jest wgl możliwe ? Takie rzeczy są nierealne ! ; DDo kościoła czasami chodzę ... ~Athée. odpowiedział(a) o 20:38 nie wieże jestem ateistką jak istnieje niech da jakieś znak bo na razie nie ma żadnego łączący odpowiedział(a) o 17:14 UWAGA! Koniecznie przeczytajcie!PRZYSZŁE ŻYCIE NA ODNOWIONEJ ZIEMI lub 3 Tajemnice Fatimską Wiecie co ja to nie mam zdania . ;]No bo tak słowo Bóg , Jezus . Albo słowa niebo i piekło . Jesli będziesz dobry ucynny to BÓG posle cie do nieba a jesli będziesz zły to pośle cie do piekła .? Jak dla mnie to bzdura , bo tak . Po pierwsze to nieba nie ma jest kosmos , prawda .? Piekło . Jak może byc piekło jak nasza Ziemia jest okrągła .? A jeśli nawet to patrzcie . Celowo wyżej słowo Bóg napisałam z duzych liter . Bo chodzi o to że to niby BÓG cie tam wysyła a jeśli ktoś wierzy w co innego , ma inną wiarę to co .? Że jedni pójdą do nieba i piekła a ci co mają inna wiare to co .? Reikarnajcja .? Czasami to mysle że ta cała reikarnacja jest bardziej prawdopodobna . Aczkolwiek nikt nie wie czy bóg istnieje czy nie dowiemy się tego jak umrzemy . To moje zdanie . I odrazu mówię że ja nikogo nie krytykuje jestem w tym momencie bezstronna . :D MatMilan odpowiedział(a) o 20:06 Umierają dzieci i ludzie , ponieważ jest to sprawdzian miłości nasz nie ma być: piękne,cudowne,bogate tylko życie jest trudne po tym względem ,że na świecie są choroby, dochodzi do ludobójstwa itp. A ja osobiście wierze , ponieważ sam wiem o różnym łaskach ,którzy dostali moi bliscy( z jakiejś choroby)ale nie będę o tym tak wogóle skąd my się wzieliśmy i cała przyroda przeciesz coś musiało dac temu początek. Osobiście wierzę w Boga . Zawsze wierzyłam . Skoro nie wierzycie w Boga to niby skąd ta istota się niby wzięła i dlaczego przez innych ludzi stała się Świętym otóż musiał dokonywać czegoś niemożliwego czegoś co nierealne. Było tak w biblii nie za bardzo pamiętam ,że był mężczyzna niewidomy gdy zaczął modlić się do Boga odzyskał wzrok. Nie chodzi głównie o to opowiem ci historię ... Była sobie jakaś rodzina . Pewnego dnia ojciec przyniósł w piątek kiełbasę (wędlinę). Gdy przyniósł ją do domu dzieci powiedziały - Tato dzisiaj jest piątek dzień w ,którym nie można jeść mięsa Tata zaś rzekł - Dzieci nie martwcie się zjemy tą kiełbasę po Bożemu. Dzieci żeknęły -Tato w jaki sposób chcesz to zrobić ? - Tata odpowiedział - Zakryję Panu Jezusowi oczy. Wziął chustę i rzekł zawiążę chustą oczy Jezusowi i wszystko będzie w porządku kiedy zaczął zawiązywać Bogu tą chustę (krzyżowi Jezusa) stał się niewidomy otóż chciał sam oślepić Pana Boga ,ale nie udało mu się dlaczego ? Bóg ma moc ,której nawet diabeł nie ma ! Kiedy stał się już niewidomy dzieci dostały szoku.. Zaczęły się modlić i co ? Po kilku miesiącach dniach ojciec odzyskał wzrok. Dlaczego w to wierzę ? otóż Moja babcia jest chora na nowotwór rok temu lekarz dawał jej 2 mies. życia. Lecz mój tata znalazł w internecie taką metodę ,która oczyszcza organizm człowieka .. Wszyscy zaczęliśmy się modlić ,bo lekarz powiedział dziękujcie Panu Bogu chociażby za 1 dzień ,który ona przeżyła. Zaczęliśmy się już modlić i co ? Żyje już ponad rok. Możecie myśleć mówię do nie wierzących ,że to jakaś bajka zwykły zbieg okoliczności. Ale podejrzewam że gdybyście pomodlili się do Boga i poprosiliście go o coś ,a to by się spełniło to od razu zaczęliście by w niego wierzyć ale co ? dopiero wtedy gdy on Wam to udowodnił ,że naprawdę istnieje. Mówię szczerze chociaż raz nakłonijcie się na rozmowę z Bogiem. Uklęknijcie przed Krzyżem i powiedzcie Boże czy ty istniejesz ? Czy jesteś teraz ze mną ? Rozmowa z Bogiem jest taka tajemnicza ciekawa bardzo miło przeprowadza się z nim rozmowę porozmawiajcie z nim . Jest tyle ludzi ,którzy modlą się o ludzi ateistów neiwierzących. Nakłaniam jeszcze raz :) Pozdrawiam mam nadzieję ,że pomogłam :> blocked odpowiedział(a) o 21:16 emizu03 odpowiedział(a) o 21:14 ja wierze w Boga, Poniewaź kiedyś poszłam do koscioła gdy mi wuja umarł i płakałam i zastanawiałam sie dlaczego on i się go zapytałam a on odpowiedział bo cie kocham i musialem bedzie mu do góry lepiej i ty dziewczynko też uwierz :) Wierzę ponieważ wiara w Boga utrzymuję mnie przy życiu,jest z resztąwiele dowodów na istnienie Boga,ja ich nie potrzebuje bo wiem ze Bóg jest gdzieś tam w niebie i nad nami Boga nie było,chrześcijaństwo nie stałoby się tak potężną jest obecny wśród nas,czasem wydaje się nam że go nie ma lecz tak naprawdę on jest,można go dostrzec w każdym niesamowitym zdarzeniu które miało miejsce,nawet w rzeczach które nie braliśmy nigdy pod w Boga jest czymś co napełnia moje życie wiarą i miłością do bliźnich. ;) Tak , wierzę. To on nas stworzył , stworzył cały świat. Nie wierzę ;)Jakby Bóg istniał to chciałby żeby świat był jak najlepszytyle ludzi w niego wierzy a on i tak [CENZURA] robiJakby Bóg istniał nie byłoby na świecie,biedy,wojen,głodu, WASZ BÓG ? NO GDZIE ? Jak modlić się o niego itp. to on chce a żeby przyszło co do czego ,pomoc w życiu na Ziemi to 0 chęci ;)Wymyślili go dla pieniędzy, tak samo że Jezusa ukrzyżowano i inne bo kto by sprawdził czy to prawda? Nie ma na to żadnych dowodów. A jak na razie Boga na tym świecie nie widzę bo świat nie jest wcale dobry ;) Ja wierzę i mogłabym pisać o tym w nieskończoność, ale odpowiem tylko na jedno pytanie. Czemu Bóg nie dał nam znaków, dowodów? Owszem dał i to miliony, po prostu my się ich wypieramy tworząc swą własną teorię, obraz. Jest tylu świętych, tylu nawróconych, tak wiele świadectw i znaków, a jednak dla nas to wciąż za mało. Z punktu widzenia ateisty " Ale te kościół jest nudny... Tylko modlitwy klepać itd." Ale modlitwy nie są klepane, jeśli je zrozumiesz. Kościół nie jest nudny, jeśli wsłuchasz się w Nas, bo my jesteśmy Kościołem. My tworzymy kościół. Po za tym jest wiele organizacji, grup, osób, świadectw, które nie są nudne. Są różne koncerty, musicale itd. poświęcane Bogu, Jezusowi oraz Duchowi Świętemu, które raczej nie można by było uznać za nudne. Jest wiele ludzi, którzy potrafią wejść Ci głęboko do serca, przemówić do rozumu. Kiedyś nie wierzyłam aż tak jak teraz, choć chciałabym znacznie bardziej wzmocnić moją wiarę. Właśnie przez ludzi pogłębiłam ją. Jeśli nie wierzysz w Boga, bądz nie jesteś pewien, spróbuj się na niego bardziej otworzyć., Po prostu uwierz i spróbuj. Jest wiele sposobów. lou! odpowiedział(a) o 22:57 Hmmm... Twoje "wierzycie w boga" można zrozumieć na wiele sposobów. Wierze ze bóg istnieje ale nie chodzę do kościoła i spowiedzi bo to wszystko wymyślili ludzie. Wiem ze tam Jezus na krzyżu coś gadał o papieżu itd. Ale jak myśle o skandalach kościoła w średniowieczu to zaczynam myślec ze np. Ludzie za 100 lat tak inaczej bedą postrzegali przykazania ze nasza np. Spowiedź będzie dla nich niedorzeczna. Wiec uważam ze bóg jest i czasem mogę z nim pogadać ale nic poza tym. Oprócz tego nie wierze w jego miłosiernosc ( Hiob, małe dzieci które są niewinne a cierpią przez jakaś Ewę?)Pozdro :) KorlikPL odpowiedział(a) o 12:30 Ja nie wierzę ale wiem. Był u mnie.[LINK] odpowiedział(a) o 09:40 Wierze w Boga... a przynajmniej mi sie tak wydaje... ale nie jestem pewny co do tego : Przed ludzmi byly malpy ( wiecie o co chodzi )To jak wygladal adam I ewa ? Ci pierwsi ludzie ? blocked odpowiedział(a) o 15:45 Ja tak samo nie wierzę w "Boga" Skąd mam wiedzieć czy to nie jedno wielkie kłamstwo? Może tak naprawdę nie ma piekła ani nieba? A może świat stworzył ktoś inny? A zresztą wiadomo oglądamy wszyscy te filmy biblijne itd ale zkąd wiemy że tak naprawdę było? Ja myślę że bóg to jedna wielka bujda. {Nie obrażając nikogo oczywiście} A jeżeli ktoś nie wierzy w boga to chyba nie jest taki zły co nie? Myślę że każdy ma prawo swojego zdania i nie można oceniać człowieka po tym czy wierzy w boga czy nie. Ale w którego? XD Ja wierze w katolickiego Jahve ale nie mam dowodów. Na tym polega wiara , by wierzyc a nie zbierać dowody. blocked odpowiedział(a) o 17:05 nie ,serio jest o wiele więcej argumentów za tym że bóg nie istnieje ,ale nawet nie o tymTak naprawdę wszyscy w głębi wiecie że niebo nie istnieje,poznaliście już trochę w życiu i wiecie że takie coś się nie zdarza, a teraz zapytaj sam(a) siebie wierzysz bo ,,wierzysz" czy wierzysz bo to wygodnefajnie sobie pomyśleć że po tym wszystkim będzie odpoczynek,wieczny. Jednakże nie ma żadnego powodu by tak byłotak ,przejście na ateizm unieszczęśliwia zazwyczaj ,nie mówię że nie. Jest to cena za wydostanie się z fałszu i ułudyI do tych walczących ,nie ma żadnego (waszymi słowami) ,,ziemskiego" dowodu na istnienie boga, są rzeczy które nie są wyjaśnione ,ale kiedyś burze i pioruny to też była magia ,bo ludzie nie znali pojęcia wyładowania termostatyczneGdybyście mieli rzeczywisty dowód nie była by to wiara ,a wiedza. Wierzę w Boga i mu ufam, pomaga mi w nauce, mimo że bluzgam to mocno wierze. Szanuje Wyznawców innych wiar, ateistów (chyba źle napisałem) itd. ale gdy zaczyna coś [CENZURA] to jestem krytykiem takich debilówTo wszystko pozdro Tak. Cóż.. wiara jest po to by wierzyć a nie udowadniać. Jednak gdyby każdy wierzył w coś co było udowodnione to nikt by w nic nie wierzył i w ogóle słowo "wiara" byłoby wyemilinowane, nieprawdasz ? Powiem tak... Pochodzę z chrześcijańskiej rodziny. Moi rodzice wierzą w Boga. Przez 9 lat chodziłam do szkoły katolickiej i powiem jedno ... Ta szkoła to była chyba najgorsza trauma jaka może paru minutowe modlitwy i zmuszanie do chodzenia do kościoła bo inaczej nie będzie można miec bdb zachowania. Gdy była dyrektorką Pani J. było dobrze. Była wierzącą ale nie zmuszała dzieci do przymusowego chodzenia do kościoła. Nie przykładała jakiej szczególnej wagi do modlitwy. Oczywiście modlitwy były codziennie ale wiecie tak były mówione bo trzeba było. Jednak musiała odejść no i przyszła nowa dyra ... Boże to już był szatan wcielony ... Przez pierwszy rok było fajnie. Była miła pomagała itd Ale potem ... Zmuszała dzieci do chodzenia do kościoła bo tak trzeba. Potrafiła organizować zebrania o godzinie 19 albo 20 zeby rodzice mogli pójść do kościoła chociaz i tak nikt nie chodził. Gdy nasza modlitwa trwała wcześniej góra 5 min teraz była 15-20 min minimum ponieważ w październiku odmawialiśmy codziennie cały różaniec ... Potem zakazała używać tel bo to sprzeczne podobno z wiarą. Ostatni zakazała chodzenia w spodniach z dziurami i nie mozna sie ubierać całkowicie na czarno bo to kojarzy sie z szatanem. I dosłownie nienawidziła mojej klasy bo my byliśmy inni bo przeklinaliśmy , większość ubierało sie na czarno i zawsze robiliśmy jej na złość i do tego większa połowa klasy sb podpalała niekiedy teraz po naszym odejściu rozpowiada każdej klasie jacy byliśmy niewdzięczni. Żałosne. Przez nią szkoła popadła w jeszcze ze od komunii przez 2 lata chodziłam co niedziele do kościoła bo naprawdę lubiłam ale z roku na rok ta wiara ulatywała ponieważ czy Bóg naprawdę istnieje ? Tego nw i szczerze nie gardzę ludzmi którzy są bardzo wierzący ale dla mnie wiara w kogoś kto nie istnieje jest niczym. Bo nw co spotka nas po śmierci. Dlatego nie do końca wierze w Boga. Do kościoła chodzę naprawdę rzadko i gadanie na religii o Bogu mnie po prostu irytuje bo wmawiają nam kogoś kto prawdopodobnie nie istnieje. Uważasz, że ktoś się myli? lub

Wiele jest teorii na temat tego, skąd bierze się religia. Wiara w siłę wyższą pomaga ludziom przetrwać trudne chwile – to ona jest dla nas otuchą, dowodem na to, że świat dalej będzie trwać, chociaż zdarzyła się nam wielka tragedia. Wierzący znajdują w Bogu i wspólnocie oparcie oraz siłę, aby przetrwać smutne chwile.
To drugi wpis z serii Dlaczego wierzę w Boga. Zgodnie jednak ze wcześniejszą zapowiedzią, najpierw ustalę co mam na myśli gdy mówię Bóg, w kontekście mojej wiara ewoluowała na przestrzeni ostatnich 10 lat (o czym więcej pisałem tutaj) i w zasadzie weszła w taki (chyba nieodwracalny) tryb realnego, prawdziwego poszukiwania Boga. Oznacza to, że ani nie twierdzę, że Boga już poznałem, znalazłem, odkryłem czy wiem coś o Nim. Lepiej po prostu powiedzieć, że poszukuję Boga, domyślam się Go, mgliście przeczuwam Jego istnienie oraz istotę. Dlatego daleki jestem od formułowania ścisłego pojęcia Boga – w tej materii wolę zachować intelektualną pokorę i powiedzieć jedno słowo za mało, niż jedno za dużo. Czy jednak oznacza to, że właściwie nic nie można pomyśleć czy powiedzieć o Bogu? O dwóch językachPrzede wszystkim należy odróżnić od siebie dwa rodzaje koncepcji Boga (czy też dwa języki, w których można myśleć i mówić o Bogu) – filozoficzną i religijną koncepcję. Bóg-religii to Bóg jaki ukazany jest w doktrynie danej religii, w przypadku chrześcijaństwa w teologii danej denominacji. Źródłem wiedzy o Bogu-religii jest Objawienie w postaci świata stworzonego (Objawienie ogólne/naturalne) oraz spisanego i przekazanego przez autorytety danej tradycji (Objawienie szczególne) np. proroków i protoplastów danej religii czy odłamu, następnie zaś przekazywanego przez kolejne pokolenia wyznawców. Jednak religia (w tym religijna koncepcja Boga) nie odsłania Ostatecznej Rzeczywistości taką jaka ona jest, ponieważ robi to w ramach pewnych ujęć teologicznych, poprzez kanon wyselekcjonowanych tekstów oraz odpowiednio dobranej maniery ich interpretacji. Na przykład: chociaż istnieje jedna religia chrześcijańska i jedna Biblia – co w zasadzie jest bardzo dużym i nieprawdziwym uproszczeniem [1] – to jednak istnieje kilka nurtów teologicznych w obrębie chrześcijaństwa, które kierują się innymi założeniami co do tego czym jest tekst Biblii oraz jakimi metodami należy go badać. Dlatego też uważam, iż nie można łudzić się, że któryś z tych nurtów dysponuje niepodważalnym zbiorem wiedzy o Bogu oraz idealną metodą interpretacji. Nie chcę przez to powiedzieć, że niemożliwym jest dokonanie jakiejś sensownej oceny i zestawienia różnych religii czy wyznań, natomiast nawet lider tego zestawienia nie może powiedzieć, iż posiadł Święty Graal teologii. Jeśli więc poruszam w tej serii kwestię Boga to czynię to właśnie z perspektywy filozoficznej, która ujmuje zagadnienia o wiele szerzej i w sposób bardziej fundamentalny niż perspektywa religijna (ale przez to też mniej szczegółowy). Teizm jako taki jest stanowiskiem filozoficznym, a nie religijnym, dlatego też teista w rozmowie z ateistą nie tylko nie jest ograniczony doktryną religijną, ale również nie powinien odwoływać się do doktryny religijnej, której założeń ateista z definicji nie przyjmuje. Intrygującym zjawiskiem jest to, że niekiedy ateiści dążą właśnie do tego, aby teista przyjął w dyskusji rolę rzecznika doktryny religijnej, bo wiedzą, że to zapewni im niekwestionowaną przewagę nad dyskutantem, gdyż założenia danej religii są niedowodliwe, wymagają intelektualnego skoku wiary czyli przyjęcia pewnych twierdzeń bez jednoznacznie racjonalnego uzasadnienia. Jednak przynajmniej gdy ja rozmawiam z osobami niewierzącymi nie dążę do przekonania ich do danej doktryny religijnej, ale staram się bronić stanowiska filozoficznego… a może nawet nie tyle bronić, co przedstawić jako alternatywne. I właśnie dlatego też w tej serii poruszam kwestię mojej wiary filozoficznej, a nie religijnej. Być może niektórzy ateiści wraz z moimi współwyznawcami z Kościoła będą nieco oburzeni, że nie realizuję ich pomysłu na dyskusję, ale zapewniam, że nie wynika to z mojej złośliwości, a jedynie z właściwego rozeznania problemu; tzn. jestem głęboko przekonany, że dyskusja chrześcijańsko-ateistyczna (a więc poglądu religijnego ze stanowiskiem filozoficznym) jest z góry skazana na porażkę, tak jak dyskusja o wyższości liczby trzy nad kolorem czerwonym. Dlatego warto zastanowić się jak sprowadzić takie trudne rozmowy do wspólnego mianownika i dopiero wtedy przedstawiać adekwatne do wspólnie przyjętych założeń argumenty. Tak więc mówiąc o pojęciu Boga mam na myśli teraz filozoficzne pojęcie Boga, a nie religijne – tzn. gdybym był w Kościele to nie wygłosiłbym homilii w oparciu o ten wpis, ponieważ zdecydowana większość ludzi wierzących (podobnie jak w ogóle zdecydowana większość ludzi) nie zajmuje się filozofowaniem; nie przeszkadza im operowanie pojęciami sprzecznymi wewnętrznie, nieostrymi, zbędnymi czy sztucznymi. Definicja Boga? Wróćmy więc do zdefiniowania Boga… no właśnie. Przecież pisałem przed chwilą, że nie zamierzam Boga definiować, gdyż byłoby to ciężkim, filozoficznym grzechem. Jakoś jednak przecież myślę o Bogu, coś sobie wyobrażam, jakoś o Nim mówię na co dzień i piszę teksty o Nim… Oto moja (i tutaj przyszło mi na myśl lepsze wyrażenie) synteza filozoficznej koncepcji Boga: Bóg w mojej koncepcji filozoficznej to Rozumna Tajemnica, Ostateczna Rzeczywistość, która jest Obiektywną Prawdą i Ostateczną Sprawiedliwością. Ponadto jest lub może być uważana za Przyczynę, Zasadę i Cel istnienia naszego świata. Jej istotę można również oddać słowami Miłość oraz Dobro, które wyznaczają odpowiednio: normę etyczną oraz nadzieję na lepszy świat. Teraz przyjrzymy się poszczególnym elementom tej syntezy, bowiem domyślam się, że mogą one brzmieć tak tajemniczo jak i wieloznacznie. Tak więc w co wierzę mówiąc, że wierzę w Boga? Przede wszystkim mam na myśli Tajemnicę, Coś Niepojętego ludzkim rozumem i Niewysłowionego ludzkim językiem. Na tym w zasadzie mógłbym (a niektórzy powiedzą, że powinienem) zakończyć wywód, jednak odważę się powiedzieć coś więcej. Po drugie mam na myśli Coś Większego niż nasz świat, Szerszą Perspektywę, Byt Najwyższy, Ostateczną Rzeczywistość. Mianowicie, wierzę w Boga w tym przypadku oznacza: wierzę, że istnieje coś więcej niż ten świat. To Coś może być zarówno odrębne od świata i przenikające do niego (teizm) lub zjednoczone ze światem, ale wykraczające poza niego, większe od świata (panenteizm). Obydwie opcje są możliwe, z czego panenteizm jest bardziej sterylny logicznie, gdyż zgodnie z Zasadą Prostoty (którą wyznaję) wskazuje na rozwiązanie prostsze, gdy nie ma przesłanek za przyjęciem bardziej skomplikowanego. Po trzecie sądzę, że to Coś Większego, ta Ostateczna Rzeczywistość, odnosi się nadrzędnie do naszego świata (w jakiś sposób i w jakimś zakresie lub absolutnie i całkowicie), a to odnoszenie się opisać można trzema pojęciami, jako: Przyczynę [2], Zasadę [3] i Cel [4] istnienia naszego świata. Starożytni Grecy mieli na to jedno słowo – arche. Następnie sądzę, iż Ostateczna Rzeczywistość jest Dobrem oraz Miłością lub jej esencjonalnymi cechami są właśnie dobro i miłość. Znaczy to mniej więcej tyle, że Miłość znajduje się u podstaw istnienia i funkcjonowania świata [5], a także to, iż po tym Wyższym Bycie można spodziewać się dobra. Przy czym nie postuluję, jak to się robi w religijnym obrazie Boga, doskonałego dobra, bo i tak nie wiadomo, co by to miało oznaczać z uwagi na zło, które istnieje w naszym świecie. Najkrócej ujmując: ta Ostateczna Rzeczywistość wskazuje nam prawo miłości oraz daje nadzieję, na coś lepszego (lepszy świat / lepsze życie). Piątym elementem tej Szerszej Perspektywy, potocznie nazywanej Bogiem, jest Prawda i Sprawiedliwość, a dokładniej Obiektywna Prawda i Ostateczna Sprawiedliwość. Chociaż jestem łagodnym sceptykiem epistemicznym i nie sądzę aby człowiek potrafił stworzyć prawdziwą teorię rzeczywistości, to jednak wierzę, iż istnieje Prawda Obiektywna; podobnie też gdy mowa o Ostatecznej Sprawiedliwości (a zatem i o moralności). Wierzę, że kiedyś nasza rzeczywistość zjednoczy się ze sprawiedliwością, a miarą dobra będzie właśnie Obiektywna Sprawiedliwość, której standardy wyznacza Obiektywna Prawda. Jednocześnie sprzeciwiam się twierdzeniu, że ktoś na tym świecie posiadł już wiedzę i zdolność dokonywania obiektywnego sądu moralnego [6]; ten sprzeciw dotyczy również religijnych systemów etycznych, które oczywiście uwarunkowane są kulturowo. Ostatnim pojęciem, którym chciałbym określić przedmiot mojej wiary jest Rozumność lub Inteligencja, zwana niekiedy Boskim Umysłem, Boskim Rozumem albo Logosem. W jaki sposób wyobrażam sobie ową Rozumność? Trudno jednoznacznie określić… najbardziej naiwnym sposobem byłoby sobie wyobrażać Ją jako Doskonale Mądrego super-człowieka, który często jest symbolizowany przez Starca-Mędrca. Nie mówię, że jest to całkowicie wykluczone, ale wydaje mi się najmniej prawdopodobne. Można natomiast pomyśleć coś na wzór Sztucznej Inteligencji (tyle, że niezależnej w swoim istnieniu i funkcjonowaniu od tzw. hardware’u, czyli sprzętu), albo podobną metaforą może być niematerialny Super Umysł, lub wszystko-na-raz wiedzący lub myślący Duch. Bardzo możliwe, iż tej Rozumności należy przypisać coś na wzór samoświadomości i woli, jako chęci czegoś lub wewnętrznego celu (ukierunkowania działania). Cała ta niepewność ma swoje źródło naturalnie w ograniczoności mojego rozumowania, jednak zgodnie z punktem 1. zakładam, iż Boska Rozumność jest bardziej tajemnicza niż poznana, dlatego też jest o wiele bardziej prawdopodobne, iż to, co mi przychodzi na myśl na Jej temat jest jedynie moim, koślawym wyobrażeniem lub domysłem. Na drodze do myślenia o BoguNaturalnie wiem, że już po pierwszym punkcie ateiści i agnostycy zapytają skąd mogę cokolwiek wiedzieć o tej Boskiej Tajemnicy, skoro jest właśnie tajemnicą, zagadką… Dlatego też powiedziałem, że NIE postuluję, iż wiem coś o Bogu, posiadam wiedzę o Nim czy poznałem Go. Poszukuję Boga, staram się coś pomyśleć, określić kryterium niedorzeczności i wykluczać to, co wydaje się niedorzeczne, a pozostawiać takie elementy definicji Boga, które wyglądają na najmniej niedorzeczne, a tym samym bardziej prawdopodobne. Aby przybliżyć się do nie-niedorzecznej, filozoficznej syntezy koncepcji Boga starałem się ograniczyć ilość formułowanych twierdzeń oraz minimalizować ich zakres (bowiem im bardziej szczegółowy poziom twierdzenia, tym mniejsze prawdopodobieństwo jego prawdziwości). Ponadto do każdego z wymienionych atrybutów zastosowałem idealizację, np. zapisując je od wielkiej litery lub dodając dookreślenie Obiektywna lub Ostateczna. Zabieg ten wynikał z dążenia do uspójnienia wewnętrznego obrazu Boga, skoro faktycznie ma On być Czymś Większym niż ten świat jego cechy winny być odpowiednio oczyszczone i wyostrzone. W końcu granicą myślenia o Bogu musi być logika (bowiem jeśli nawet Bóg przekracza naszą logikę to nie może jej jawnie przeczyć; a jeśliby założyć, iż może jej jawnie przeczyć to już dosłownie nic nie można logicznego o Bogu pomyśleć lub powiedzieć) oraz doświadczenie (w tym wrażenia zmysłowe, formy myślenia, ale również wiedza o świecie, w tym wiedza naukowa). Nie można na przykład twierdzić, że Bóg jest Słońcem, albo że mieszka w Grecji na Górze Olimp. Nie można też np. przeczyć faktowi zła na świecie lub cierpienia, mówiąc – filozoficzna koncepcja Boga nie może jawnie przeczyć temu, co wiemy, bowiem wtedy staje się już koncepcją religijną, a na gruncie religijnej koncepcji Boga można wierzyć w dosłownie co się chce. Wtedy jednak nie należy liczyć, że ktokolwiek będzie zainteresowany rozmową o takim Bogu, o ile sam nie podziela tych samych założeń religijnych. Widzę więc sens rozmowy na gruncie religii z osobami, które podzielają moje wybory religijne – w Kościele możemy dyskutować na temat doktryny Trójcy, grzechu pierworodnego, zbawienia czy owocu Ducha Świętego. Natomiast dla osób niewierzących lub spoza mojego kręgu religijnego taka rozmowa będzie pustosłowiem. Chyba, że… no właśnie, chyba, że za Objawienie posłuży nam ludzki rozum i sprowadzimy przedmiot dyskusji do filozoficznej koncepcji Boga. O tym, czym może być wiara zgodna z filozoficzną koncepcją Boga napiszę w następnym wpisie. [1] W zasadzie nie można ściśle powiedzieć, iż istnieje “jedna Biblia” ponieważ w zakresie Starego Testamentu funkcjonuje kilka kanonów ksiąg świętych, trzy najważniejsze to oczywiście katolicki, prawosławny i protestancki. Natomiast, gdy mowa o Nowym Testamencie to na gruncie denominacji protestanckich funkcjonują ruchy postulujące wyższość później spisanych kopii (rękopisów), o które zostały oparte tzw. przekłady historyczne (King James Version, Biblia Gdańska). Oczywiście owe późniejsze manuskrypty różnią się od tych wcześniejszych, stąd też nie ma idealnej jedności w obrębie religii chrześcijańskiej co do jednej, dokładnej wersji Biblii. Nie przeczy to ostatecznie wiarygodności głównego przesłania Nowego Testamentu, jednak w kilkudziesięciu jego fragmentach dojdzie do rozbieżności znaczeniowej w zależności od obranej podstawy tekstowej. Ponadto w Kościele katolickim i prawosławnym – oprócz tekstu Biblii – uznaje się nauczanie Kościoła jako równorzędne źródło Objawienia.[2] Bóg jako przyczyna tego świata może być rozumiany na kilka (niewykluczających się) sposobów:(a) jako przyczyna w porządku czasowym (tzn. że był taki czas, w którym był Bóg, nie było świata i to Bóg przyczynił się do jego powstania); (b) jako przyczyna logiczna (Tomasz z Akwinu wskazał możliwość odwieczności istnienia świata przy jednoczesnym zachowaniu relacji stwórczej między Bogiem a światem; jako przykład wskazał odwiecznie stojącą stopę na piasku – i piasek, i stopa istnieją od zawsze, ale to stopa jest przyczyną śladu na piasku);(c) jako przyczynę wszystkiego, co zachodzi w świecie (pogląd nazywany fatalizmem, gdzie rola świata jest sprowadzona do dokładnego projektu Boga, scenariusza, który musi się wydarzyć); (d) w teizmie procesualnym Bóg jest ukazany jedynie jako Twórca (a nie Stwórca) przez co broni się z problemu zła, kosztem ograniczenia zakresu wszechmocy (w tej koncepcji świat jest w jakimś fundamentalnym aspekcie niepodległy Bogu, chociaż Bóg posiada moc kształtowania go);(e) jako Źródło sensu, zgodnie z przykładem człowieka, który zachwyca się pięknem zachodzącego Słońca czy treścią książki; gdyby nie istniał żaden odbiorca piękna i treści trudno byłoby w ogóle mówić o takich pojęciach; podobnie Bóg, który jest Rzeczywistością zewnętrzną względem świata (lub częściowo zewnętrzną, w zależności od poglądów szczegółowych) nadaje mu sens.[3] Bóg jako Zasada świata może być rozumiany na kilka (niewykluczających się) sposobów: (a) jako Projektant praw natury (lub węziej: fizyki);(b) jako Obiektywny Prawodawca prawa moralnego;(c) jako Opatrzność czuwająca nad (ludzkim) losem;(d) jako immanentna (wewnętrzna) siła konstytuująca istnienie świata (lub organizmów żywych).[4] Bóg jako Cel świata może być rozumiany na kilka (niewykluczających się) sposobów:(a) jako ontologiczny cel świata, tzn. że ostatecznie cały świat zjednoczy się bytowo z Bogiem lub przeobrazi w Boga;(b) jako epistemologiczny cel świata, tzn. że poznanie Prawdy jest tożsame z poznaniem Boga (lub tylko dzięki poznaniu Boga można doskonale poznać Prawdę) lub odwrotnie: najdoskonalsze poznanie rzeczywistości doprowadzi do poznania Boga;(c) jako etyczny ideał do którego należy dążyć w życiu codziennym.[5] Pisząc, iż wierzę, że Miłość znajduje się u podstaw istnienia i funkcjonowania świata nie mam bynajmniej na myśli tego, że świat jest wypełniony miłością, albo że prawa fizyki są prawami miłości. Dostrzegam natomiast, iż ten świat działa najlepiej wtedy, gdy funkcjonuje w warunkach miłości.[6] Zdolność myślenia moralnego zależna jest od:(a) uwarunkowań genetycznych; (b) stadium rozwojowego danego człowieka (i ewentualnych zaburzeń w tym zakresie); (c) wychowania i edukacji; natomiast ideały moralne wynikają z:(a) kultury (w tym zwyczajów, struktury języka, obrazu świata, religii) oraz(b) doświadczeń osobistych (przede wszystkim wychowania, edukacji i tzw. zdarzeń losowych).
Pytanie do wszystkich - czy wierzysz w boga i dlaczego? Odpowiedz czy wierzysz, jaką religię wyznajesz (i czy w ogóle) i dlaczego (wypisz tyle argumentów ile się da). Oczywiście będzie nagroda za najlepsze uargumentowanie. Dyskusje dozwolone. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać. 1 ocena
Wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, i w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny, umęczon pod Ponckim Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion. Zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał. Wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca wszechmogącego. Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych. Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny. Amen. Modlitwa ta stanowi katolickie wyznanie wiary. Odmawiana jest również w kościołach protestanckich. Charakterystyczne dawne formy rzeczownikowej odmiany imiesłowów przymiotnikowych biernych „umęczon, ukrzyżowan, pogrzebion” zostały zachowane. Istnieje także nowsza wersja tej modlitwy: Wierzę w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego jednorodzonego, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami. Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu, a przez Niego wszystko się stało. On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Ukrzyżowany również za nas, pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. Zmartwychwstał trzeciego dnia jak oznajmia Pismo. Wstąpił do nieba; siedzi po prawicy Ojca. I powtórnie przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych; a Królestwu Jego nie będzie końca. Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę; który mówił przez proroków. Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Wyznaję jeden Chrzest na od­puszczenie grzechów. Oczekuję wskrzeszenia umarłych. I życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen. W nowszym wyznaniu wiary stare formy zostały zlikwidowane na rzecz nowych.
Urodzony w roku 1825, żył współcześnie z Karolem Darwinem i propagował naukę o ewolucji. W roku 1863 napisał, że nie dostrzega dowodów na istnienie Boga, który „według chrześcijaństwa kocha nas i otacza opieką”. Obecnie poglądy tych wpływowych ludzi podziela niejeden człowiek, twierdząc, iż wierzy tylko w to, co widzi.
Będąc człowiekiem inteligentnym, obdarowanym poczuciem odpowiedzialności, od czasu do czasu pytałeś siebie o podstawy swoich myśli i działań. Badałeś lub przynajmniej z troską zastanawiałeś się nad tym, co filozofowie mają na myśli kiedy mówią o ?teorii rzeczywistości?. Nic więc dziwnego, kiedy zaproponowałem ci, abyś spędził ze mną niedzielne popołudnie, rozmawiając o powodach, dla których wierzę w Boga, odniosłem wrażenie, przynajmniej na wstępie, że jesteś tym zainteresowany. Aby ciekawiej nam się rozmawiało, na początek przyjrzyjmy się mojej i twojej przeszłości. Może okazać się to bardzo pomocne zważywszy, że obecnie toczy się ożywiona debata o roli dziedziczenia i wpływie środowiska. Być może myślisz, że jedyną przyczyną mojej wiary w Boga jest wychowanie, które odebrałem – że od samego początku nauczono mnie wiary w Boga. Oczywiście ja uważam, że tak nie jest. Nie przeczę, w dzieciństwie rzeczywiście nauczono mnie wierzyć w Boga, ale jestem mocno przekonany, co do tego, że zanim stałem się dorosłym człowiekiem zdążyłem już usłyszeć komplet argumentów przeciwko wierze w Boga. I właśnie teraz, usłyszawszy je, jestem jeszcze bardziej gotów wierzyć w Boga. Co więcej, uważam, że cała historia i cywilizacja nie miałyby sensu, gdyby nie wiara w Boga. – Cornelius Van Til
WDIr8V.
  • 81ik43nxf5.pages.dev/233
  • 81ik43nxf5.pages.dev/24
  • 81ik43nxf5.pages.dev/24
  • 81ik43nxf5.pages.dev/32
  • 81ik43nxf5.pages.dev/135
  • 81ik43nxf5.pages.dev/36
  • 81ik43nxf5.pages.dev/382
  • 81ik43nxf5.pages.dev/341
  • 81ik43nxf5.pages.dev/311
  • dlaczego wierzę w boga